Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo
258
BLOG

Zatroskany o Polskę

Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo Polityka Obserwuj notkę 1

Profesor Witold Kieżun stał się rozpoznawalną postacią na polskiej arenie publicznej w czasie debaty nad kształtem reformy administracji i samorządu przeprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka w 2000 roku. Był zdecydowanym krytykiem jednej z tzw. czterech wielkich reform.

Z obecnej perspektywy jest zupełnie jasne, że żadnej z nich nie można nazwać sukcesem. System emerytalny oparty na ZUS i OFE okazuje się jedną wielką finansową aferą. Problemów służby zdrowia nie rozwiązały kasy chorych, a oświaty gimnazja.

Głos prof. Kieżuna nie był wówczas brany pod uwagę przez decydentów z koalicji AWS – UW, jednak okazał się proroczy. Popełnione na progu nowego wieku błędy, nieprzemyślane decyzje pozbawione głębszego namysłu i względu na rzeczywiste narodowe interesy cały czas się mszczą. Powstały trudne do zmiany, od początku źle zaprojektowane instytucje, struktury, zobowiązania. Są one wciąż kulą u nogi, przeszkodą dla kompleksowej sanacji państwa.

Reforma administracyjna związana z wprowadzeniem powiatów oraz 16 częściowo samorządowych województw wpisuje się w ten schemat. Bezmyślnie skopiowano pewne wzory zachodnie i stworzono trzy szczeble władzy terytorialnej, przy czym na poziomie województwa dodatkowo samorząd (sejmik i marszałek), które konkurują z mianowanym odgórnie wojewodą. – Profesor Kieżun był w radzie eksperckiej, którą powołałem, będąc szefem Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. W 1997 roku funkcjonowałem jako szef tego centrum przez niecały rok. W tej radzie liczyłem na jego teksty, wskazujące właśnie na bezsens reformy administracyjnej, którą przygotował przecież jeszcze rząd SLD. I rzeczywiście profesor dostarczył nam wielu cennych argumentów przeciwko zmianom w tym kształcie – wspomina poseł Zbigniew Kuźmiuk.

Profesor Kieżun wskazywał na anachronizm reformy i jej fatalne skutki dla stosunków społecznych. – Przygotował wówczas kilka opracowań bazujących na jego doświadczeniach kanadyjskich i afrykańskich. Zauważył, że tego typu rozwiązania funkcjonowały góra do lat 60. XX wieku. Likwidacja mniejszych województw i powołanie powiatów jest przeżytkiem, bardzo trudnym obecnie do zmiany. Jeśli zgodziliśmy się, że w tych kwestiach wypowiada się samorząd, nie spodziewajmy się, że społeczności lokalne poddadzą się tendencjom ograniczającym – wskazuje Kuźmiuk. „Nie jestem przekonany o możliwości dokonania autentycznej sanacji, ponieważ poza mniejszościowymi grupami politycznymi istnieje zdecydowana większość, wykazująca solidarność w działaniach korzystnych materialnie” – przewidująco diagnozował w swych analizach prof. Kieżun.

W kleszczach biurokracji

Akcentował patologię rozbudowanej biurokracji centralnej i trzech szczebli samorządu. – Był krytyczny wobec podziału na trzy szczeble. Wskazywał, że to biurokratyzuje i zmierza do nadmiaru władzy administracji nad obywatelem. I faktycznie obywatel stał się w takim układzie przedmiotem działań nadmiernie rozbudowanej biurokracji, a nie podmiotem. Dostrzegamy to choćby w tak banalnych sytuacjach, jak zdobycie pozwolenia na wybudowanie czy przebudowanie czegokolwiek – zaznacza prof. Jerzy Żyżyński. Profesor Kieżun wskazywał, że na tle państw realizujących podobny model polskie rozwiązanie jest ewenementem na skalę europejską. „Nasz powiat jest najmniejszym i najsłabszym drugim szczeblem samorządu w Europie. Najbiedniejsze regiony całej Unii Europejskiej muszą ponosić ogromne koszty utrzymywania aparatu rozdmuchanego, administracyjnego, służącego naprawdę niewielu obywatelom. Muszą oni składać się na luksusowe życie urzędników zarządzających wielkimi dublującymi się strukturami. Prowadzi to do korupcji, arogancji władzy i braku dialogu społecznego” – punktuje w swoich opracowaniach profesor.

Szedł jeszcze dalej. Wytykał twórcom reformy brak integralnej wizji zarządzania państwem. „Brakuje wyjściowej koncepcji całości transformacji i administracji publicznej. Przy założonej decentralizacji nie doszło do ustalenia kompetencji rządu i lokalnych samorządów oraz proporcji wielkości zatrudnienia.

Wprowadzone przez rząd Buzka i potem rozbudowane mechanizmy naśladują instytucje Francji i Belgii. „Tam te horrendalnie rozdęte biurokracje jakoś funkcjonują, bo zarówno Francja, jak i Belgia dorobiły się na eksploatacji bogatych w surowce kolonii zamorskich. W tej chwili próby reform są wręcz niemożliwe, ale wysoki standard życia utrzymuje się, bo jest stara, olbrzymia baza kapitałowa” – wyjaśnia.

Na długo przed reformą Buzka prof. Kieżun z grupą współpracowników stworzył alternatywny program reformy administracyjnej. – Działaliśmy w zespole, który wypracował daleko lepszy wariant niż to, co zrobiono. Jego głównym założeniem było zachowanie terytorialnego podziału z utrzymaniem wielu istniejących wówczas 49 województw. Miałyby one stać się jednostkami samorządowymi i nie należało tworzyć żadnego pośredniego ogniwa jak powiaty. Samorząd wojewódzki pochodziłby z reprezentacji gmin, których reforma była już zakończona i dosyć udana – przypomina prof. Włodzimierz Bojarski.

Pod równikiem

Profesor Kieżun jest autorem około 70 książek i skryptów naukowych. Zawsze bliski polskich spraw, także podczas pracy naukowej za granicą. W latach 1980-1981 wygłosił serię publicznych odczytów na temat „Ducha Solidarności” na kilkunastu amerykańskich i kanadyjskich uniwersytetach. Obok doświadczenia naukowo-akademickiego w Polsce i za granicą posiada także unikalny dorobek zakończonego sukcesem wsparcia państw odbudowujących swoje struktury w sytuacji głębokiego kryzysu. Jako przedstawiciel ONZ (oraz rządu Kanady) kierował wielkimi międzynarodowymi programami humanitarnymi i modernizacyjnymi w Rwandzie i w Burundi, a także doradzał rządowi Burkina Faso. – Dwadzieścia lat temu spotkaliśmy się na 2 stopniu południowej szerokości geograficznej, pod równikiem, i miałem okazję widzieć działalność prof. Kieżuna, który zarówno w Burundi, jak i Rwandzie zajmował się kształceniem najwyższych kadr administracyjnych obydwu tych bliźniaczych krajów.

Robił to nie tylko z ogromnym zapleczem naukowym, bo przecież jest uczniem prof. Kotarbińskiego i rozwijał jego prakseologię, ale i swoją osobowość. Ta praca była niesłychanie potrzebna tamtym małym krajom, które uzyskiwały autonomię, podmiotowość – wspomina ks. abp Henryk Hoser, wówczas misjonarz w Afryce, który uważa prof. Kieżuna za najwybitniejszego w Polsce znawcę administracji i zarządzania.

To, co naukowiec i praktyk zastał w Ojczyźnie, niestety przypomina mu straszliwe afrykańskie realia neokolonializmu.

Polska neokolonią

Ostatnie lata to czas stawiania przez profesora ostrych diagnoz zebranych w świetnym tomie „Patologia transformacji”. W jego bogatej i inspirującej publicystyce na pierwszy plan wysuwa się właśnie teza o neokolonialnym kształcie III Rzeczpospolitej. Bazując na doświadczeniach zdobytych w Afryce, prof. Kieżun opisał zjawisko rekolonizacji, na które składa się m.in. pełna liberalizacja handlu, likwidacja krajowych ograniczeń dla zagranicznych inwestycji bezpośrednich i prywatyzacja przedsiębiorstw znacjonalizowanych w procesie dekolonizacji. Rekolonizacja jest w tym ujęciu po części efektem globalizacji, która doprowadziła do powstania potężnych międzynarodowych korporacji. To właśnie zachodni kapitał zdominował gospodarkę zdekolonizowanych państw Afryki, przy zachowaniu przez nie formalnej suwerenności politycznej. Układ forsowany przez międzynarodową finansjerę, sprowadzający się do zasady: wasza administracja, nasza gospodarka, został – według profesora – z powodzeniem zaadoptowany także w Polsce.

W dychotomicznym rozróżnieniu dokonywanym przez prof. Kieżuna istnieją dziś państwa suwerenne ekonomicznie, posiadające większość produkcji przemysłowej, usług, handlu i bankowości w rękach kapitału krajowego oraz państwa ekonomicznie skolonizowane, mające formalną niezależność polityczną, ale których większość produkcji, handlu i bankowości znajduje się w rękach kapitału zagranicznego, wykazujących deficyt w handlu zagranicznym i poważną różnicę uposażeń w stosunku do krajów w pełni ekonomicznie suwerennych.

– Jego sprzeciw wobec prywatyzacji w kształcie, w jakim przeprowadzono ją w Polsce, pojawiał się raczej w niszowych wydawnictwach, gdyż w mediach głównego nurtu do dziś obowiązuje dogmat o potrzebie całkowitego wyeliminowania własności państwowej. Poglądy, by wybrane dziedziny znajdowały się w rękach Skarbu Państwa lub w rękach prywatnych, ale polskich, przeciwstawiają się panującym trendom i dlatego głos pana profesora nie jest wystarczająco słyszany – zauważa poseł Kuźmiuk.

Profesor wskazywał, że perspektywa dojścia Polski do stopy życiowej krajów ekonomicznie suwerennych jest nawet w skali wielopokoleniowej realna jedynie w przypadku silnego rozwoju inwestycyjnego w kierunku odbudowy bazy gospodarczej, co wymaga politycznej woli i umiejętności, a także społecznej akceptacji. Szansy Polski upatrywał w zdobyciu samodzielności energetycznej w wyniku eksploatacji łupków, odkrycia dalszych własnych źródeł gazu i wreszcie rozwoju chemii węgla, co umożliwiłoby radykalną zmianę struktury ekonomicznej Polski.

Beata Falkowska

Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka