Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo
229
BLOG

Zwycięstwo jest w rękach Boga!

Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo Polityka Obserwuj notkę 0

           Mamy już za sobą, jako naród, wiele zwycięstw i wiele porażek. Ale nie potrafimy ciągle, a szczególnie dzisiaj, wyciągnąć z nich odpowiednich wniosków. Mieliśmy, jako naród wielu wspaniałych wodzów i wielu wspaniałych nauczycieli, ale dzisiaj nie potrafimy skorzystać z ich doświadczeń i ojcowskich rad.

           Nic nie szkodzi. Przed nami jeszcze jedna szansa.

Przed nami jeszcze jedna szansa na zwycięstwo.

           Ciągle jeszcze jesteśmy uznawani i sami chyba też tak siebie jeszcze widzimy, jako naród katolicki, ale nie potrafimy zupełnie żyć po katolicku. Zalewa nas zło i wszelka zgnilizna z Zachodu oraz zagraża nam odwieczny nasz wróg ze Wschodu. Ponadto w samym środku naszego życia, w państwie, pozwalamy, aby wyniszczali nas ci, którzy powinni nas bronić i nam służyć, czyli ‘demokratycznie wybrane władze’ ( w skrócie ‘dww’). A my, jako naród, nie potrafimy sobie z tym poradzić. Organizowane są rozmaite protesty, petycje, marsze i strajki. Ale, przecież nasi wrogowie śmieją się tylko z tego i nic sobie z tego nie robią.

           Czy tylko do tego jesteśmy zdolni? Czy naród, przyjmijmy, jeszcze katolicki, nie potrafi sobie poradzić z tym złem?

           No, widać, pomimo otaczającej nas mgły, że nie potrafi.

           Dlaczego?

          Moja odpowiedź jest od pewnego czasu taka sama – bo naród zapomniał o Bogu, a Kościół zapomniał o narodzie. Ale dzisiaj mogę powiedzieć już nieco więcej. Wysłuchałem przed chwilą dwóch sprawozdań ze spotkania z ks. prof. Tadeuszem Guzem. Oto adresy, gdzie można tych „Rozmów niedokończonych” wysłuchać:

http://www.ksd.media.pl/aktualnosci/1132-zobacz-nagranie-ze-spotkania-z-ks-prof-tadeuszem-guzem


http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=zV_r6DeD1EU&NR=1

           I zapraszam teraz do zawieszenia czytania tego tekstu i do wysłuchania najpierw tych relacji. Wtedy będziemy się lepiej rozumieć, bo ja nie jestem w stanie ogarnąć w pełni i krótko tu przedstawić tych przebogatych rozważań ks. prof. Tadeusza Guza.

           Krążą w tej zamglonej Polsce rozmaite koncepcje walki o uratowanie Polski, o obronę Polski, czy o uwolnienie Polski od wrogów, złoczyńców, zdrajców i złodziei. Jedni proponują wychodzenie na ulice. Inni organizują kolejne petycje. Jeszcze inni organizują niezależne media. A jeszcze inni myślą o tym, żeby na ulicach Warszawy i większych miast zwiększyć znacznie ilość latarni, nawet nie podłączając ich do prądu.

           A naród katolicki śpi, albo opuszcza kraj w poszukiwaniu raju na ziemi. Nie, przesadzam, tutaj nie chodzi o poszukiwanie raju, ale raczej o przeżycie.

Sprawy wyglądałyby zupełnie inaczej, gdybyśmy nie byli Polakami. Gdybyśmy byli Niemcami, czy Ruskimi, to szybko byśmy się uporali z tymi problemami. Ale, czym byśmy się wtedy różnili od naszych odwiecznych wrogów? A dzisiaj jeszcze się od nich różnimy i to bardzo. I raczej powinniśmy się nadal od nich różnić i to bardzo, aby pozostać na zawsze Polakami i katolikami.

Popatrzmy, jak poczynają sobie nasi wewnętrzni wrogowie, czyli ludzie spod znaku ‘dww’. Nagle pojawiają się samobójcy, albo wielce nieszczęśliwe wypadki, albo nieznani sprawcy, załatwiają sprawę po sprawie, a oni brną dalej.

Ale, my jesteśmy jeszcze Polakami, my jesteśmy jeszcze katolikami, i chcemy pozostać nimi do końca, takie przyjmuję założenia. A gdybyśmy na tych ulicznych latarniach zaczęli, któregoś pięknego dnia wieszać naszych rodzimych zdrajców, złoczyńców i złodziei, to, czym byśmy się od nich różnili? 

Tutaj potrzebna jest broń nowej generacji, broń masowego rażenia. Nowoczesna armia i nowoczesne metody szkolenia i działania. Albo chcemy pozostać Polakami, albo nie? Albo jesteśmy katolikami i chcemy nimi pozostać, albo nie?

I w tym momencie przychodzi nam z pomocą ks. prof. Tadeusz Guz.

Panem życia jest Bóg, a nie człowiek. Człowiekowi wolno wiele, katolikowi też wolno wiele. Ale, nie wolno mu odbierać życia, ani sobie, ani drugiemu człowiekowi. Bo tak nakazuje nam Bóg.

Spójrzmy teraz na Europę.

My, jako Polacy, jako naród, nie mamy już nawet, co marzyć o rozwiązaniach siłowych, zbrojnych. Zostaliśmy pozbawieni i armat i wojska. A ponadto, jako katolicy, czyli ludzie naprawdę, na serio wierzący w Boga, żyjemy na tym świecie, nie po to, żeby go zniszczyć, ale, żeby zbawić siebie i swoich bliźnich a więc i naszych wrogów też.

Rozumiesz te różnice?

Nam nie chodzi o zgubę naszych wrogów, o ich zatracenie. Nam chodzi o ich uratowanie od zguby. Nasza radość, nasze zwycięstwo, to nawrócenie naszych wrogów.

Takiej sztuki wojennej uczymy się od 1000 lat i wreszcie dzisiaj nadchodzi czas, aby przyswoić sobie tę sztukę w stopniu doskonałym i zacząć robić z niej użytek. To jest ratunek dla nas i dla świata całego. Zadanie niesamowite, wspaniałe, piękne a jego owocem, zwycięstwo dobra nad złem, dobrem zwyciężymy zło. Do tej pory zwycięstwa odnosili ci, co czynili zło, co posługiwali się złem, co szerzyli zło.

Myślę, że ludzkość ma już za sobą wystarczająco dużo prób, wystarczająco dużo doświadczeń, i zrozumiała wreszcie, nawet Niemcy i Ruscy, że zbrojne, siłowe rozwiązania, morderstwa masowe i zniszczenia powszechne, nawet, jeśli zakończą się ‘sukcesem’, to nigdy prawdziwym sukcesem się nie stają. Dlatego, nasi wrogowie aktualnie próbują nas zniszczyć ‘pokojowymi metodami’. Ale dla nas nawet te ich ‘pokojowe’ metody wyzysku i zniewolenia też są nie do przyjęcia.

Dzisiaj nadchodzą czasy, a może już nadeszły, aby zwyciężać wszelkie zło dobrem. Aby dobro stało się bronią. Aby nie było pokonanych, żeby wszyscy cieszyli się, bo zwycięża dobro.

Świat, Europa, Polska potrzebuje dzisiaj nowych metod walki, tym razem chodzi o walkę ze złem. Niemcy i Ruscy raz jeszcze podejmują walkę z Europą, a mówiąc bardziej precyzyjnie walkę z Bogiem, walkę z Kościołem, walkę z dobrem, walkę z prawdą, …

A obrońcami tych wartości jesteśmy my, Polacy. Taki nasz los. Takie nasze zadanie. Taki nasz obowiązek, wobec narodu, wobec naszych pobratymców a przede wszystkim wobec Boga.

W „Dzienniczku s. Faustyny Kowalskiej” czytamy m.in.:

(1732) Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa:

             Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości.

           Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje.

 

(1038)  Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała, ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę.

           Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu,

           Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna.

 

(818)    Dzisiejszy dzień ofiarowałam za Rosję, wszystkie cierpienia swoje i modlitwy ofiarowałam za ten biedny kraj. Po Komunii św. powiedział mi Jezus, że:

           dłużej tego kraju znosić nie mogę, nie krępuj Mi rąk, córko Moja.       

           Zrozumiałam, gdyby nie modlitwa dusz miłych Bogu, to by już ten cały naród obrócił w nicość.

            O, jak cierpię nad tym narodem, który wygnał z granic swoich Boga”.

 

Po ludzku sądząc, nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się ani Niemcom, ani Rosji, ani tym bardziej Niemcom i Rosji, połączonych razem więzami partnerstwa strategicznego. Jest koncepcja polityczna, aby do tej walki zaprosić naszych pobratymców, Węgrów, Słowaków, Czechów i innych. Więcej na ten temat znajdziesz w pracach p. prof. Włodzimierza Bojarskiego, m.in. w książkach „Dokąd Polsko?” i „O przyszłość Polski. Problemy i wyzwania XXI wieku”. Takie rozwiązanie, takie połączenie narodów cywilizacji łacińskiej jest, jak najbardziej na czasie i jak najbardziej pożądane. Ale, no właśnie? Co dalej? Czy mamy raz jeszcze podjąć z naszymi odwiecznymi wrogami walkę na śmierć i życie? Tak, musimy, to jest naszym obowiązkiem, zaszczytem nawet.

Tylko, że tym razem zaskoczymy naszych napastników wprowadzeniem do działań wojennych, bo to, co się już dzieje, to jest wojna, nie ma, co tego ukrywać, nowoczesnej broni masowego rażenia, której na imię Miłość. Ta broń znana jest już od prawie 2000 lat, ale dopiero dzisiaj może być zastosowana na polu walki, o ile Polacy przygotują się do jej rychłego i powszechnego użycia. Polacy, a za nami i inne narody, które zechcą czerpać swoją moc z Bożej Miłości.

Przed nami wakacje’ 2013. Nasi wodzowie, dowódcy wyższych szczebli, biskupi i pasterze dusz przypomną nam w tym czasie raz jeszcze, co stoi na ten temat w Nowym Testamencie. Co na ten temat uczyli nas nasi ojcowie, nasi nauczyciele, Bł. Papież Jan Paweł II i Sł. Boży ks. Stefan kardynał Wyszyński. A my, szeregowcy w tym samym czasie będziemy studiować, na urlopach, obozach, koloniach i … „Dzienniczek s. Faustyny Kowalskiej”. Jeśli nie zmarnujemy tego czasu, tej okazji, i zmobilizujemy do walki miliony Polaków, to znowu zwycięstwo będzie po naszej stronie. Przepraszam, pomyliłem się, jeszcze nie do końca wszystko zrozumiałem, jak widać. W tej walce nie będzie pokonanych, wszyscy będą zwycięzcami. I nasi wrogowie też. I ci zewnętrzni i ci wewnętrzni. Bo taka jest moc i zasięg rażenia Bożej, nie ludzkiej, Miłości.

A dla ludzi małej wiary, a nawet niewierzących, mam też propozycje na te wakacje, na ten okres mobilizacji. Jest na youtube, stary, ale ciągle aktualny, film p.t.”Jak Zniszczyć Państwo” (http://www.youtube.com/watch?v=jL4G9vQjVOA). Jest to prelekcja byłego agenta KGB na interesujący nas temat.

Warto też, nawet raz jeszcze, przeczytać podczas tych wakacji „Zapiski więzienne” ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego i „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza.

I to będzie najlepsze przygotowanie narodu polskiego do działań pod hasłem:

„Polaku, ruszaj do ataku!”

Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka