Pomysł zasługujący na poważną dyskusję. Bo, modlitwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A moc jej jest wielka, tak, jak wielkie jest miłosierdzie Boże. Jeśli ktoś w Polsce potrzebuje modlitwy, to na pewno potrzebują jej ludzie, którym naród przekazał władzę, od których zależy dobro i pomyślność narodu i państwa.
Ale widzę w tym też pewną groźbę. Jeśli się przyjrzymy tzw. walce politycznej w naszym kraju, to zauważymy, że polega ona głównie na wzajemnym podgryzaniu się partii politycznych. Jeśli ktoś opuszcza szeregi swojej dotychczasowej partii, to inne partie myślą, a często i zabiegają o to, aby przyjąć go w swoje szeregi. Tak, jakby poza tymi partiami, poza ich działaczami, już nie było w narodzie polskim wartościowych ludzi, ludzi godnych piastowania najwyższych urzędów w państwie polskim. Dla mnie zbiór aktualnych parlamentarzystów w Polsce, z pewnymi oczywiście wyjątkami, to zbiór plew oddzielonych od ziarna. Niewielu z nich zasługuje na to, aby jeszcze kiedykolwiek zostali reprezentantami narodu. Musimy właśnie poza tym zbiorem szukać ludzi godnych, zaufanych, odpowiedzialnych, którym w najbliższych wyborach przekażemy władzę.
Oczywiście modlić się możemy, a nawet powinniśmy, w intencji aktualnych parlamentarzystów, aby uchronić państwo i naród polski od kolejnych nieodpowiedzialnych działań Sejmu i Senatu a ich serca i umysły skierować z Bożą pomocą na drogę prawdy, dobra i miłości. Ale myślę, że nawet dużo ważniejszym zadaniem dla nas na dziś jest podjęcie gorących modlitw, abyśmy w zbliżających się wyborach do Sejmu i Senatu wybrali wreszcie prawdziwych naszych reprezentantów, a nie reprezentantów partii politycznych.
A więc, duchowa adopcja parlamentarzystów, owszem, jak najbardziej. Ale jednocześnie gorąca modlitwa o nowych parlamentarzystów, godnych tych zaszczytów i godnych reprezentowania narodu polskiego, odpowiedzialnych za swoje działania przed Bogiem i narodem.
Komentarze