Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo
268
BLOG

O głębokość i o szerokość tu chodzi

Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo Polityka Obserwuj notkę 0

           Wysłuchałem z uwagą rozmowy z p. dr. Targalskim w telewizji Republika o tym, co się dzieje dzisiaj w Polsce i z Polską. Wydaje mi się, że w zasadzie ma rację, z tą poprawką jednego z komentatorów internetowych, że oprócz zagrożenia rosyjskiego, mamy jeszcze do czynienia z zagrożeniem germańskim, które jest nie mniej groźne.

           A więc znowu, raz jeszcze walka, a ja bym nawet powiedział, wojna, toczy się na dwóch frontach. I znowu wojnę tę przegrywamy. Dlaczego? Tego mi brakowało we wspomnianej rozmowie, odpowiedzi na to ważne pytanie. I jeszcze jedna luka w tych rozważaniach – brak jakiejkolwiek koncepcji na zwycięstwo nasze w tej wojnie.

           P. prof. Zybertowicz ciągle powtarza – jeśli analizujesz sytuację w Polsce, jeśli straszysz, świadomie, czy nieświadomie, Polaków, to wysil się jeszcze i powiedz, jak przeciwstawić się tym zagrożeniom. Ale jednak nie do wszystkich ta naturalna prośba dociera.

           Na czym tym razem polega nasz błąd, że przegrywamy tę wojnę?

Znowu nasi odwieczni sąsiedzi, czytaj – wrogowie – zaskoczyli nas nowym rodzajem broni i nowymi metodami walki. Myślę, że jest nawet gorzej niż w czasie II wojny światowej. Bo nie tylko jednocześnie zostaliśmy zaatakowani ponownie z dwóch stron, ale ponadto, rząd p. Tuska nie uciekł za granicę, tylko podjął się roli kolaboranta i zdrajcy. Co więcej, nie posiadamy, jako naród, współczesnych rodzajów wojsk w postaci naszych prawdziwie polskich, patriotycznych mediów, polskich banków i polskich miejsc pracy. Nie chcę nikogo obrażać, ani lekceważyć, powoli, powoli, przecieramy oczy, umysły i jeszcze żeby serca, i zaczynamy się uzbrajać. Zaczynamy budować polskie media, mamy jeszcze polskie SKOK-i, i … niewiele więcej.

Bo dzisiaj wojny wygrywa się nie przez zniszczenie wojska przeciwnika. To już zrobili nasi kolaboranci. Dzisiaj wojnę prowadzi się bez huku armat i nalotów bombowych. Dzisiaj wojnę prowadzi się z narodem.

Największym naszym błędem, i przyczyną wszelkich klęsk i nieszczęść ostatnich dziesiątek lat jest jednak to, że jako naród, zrzekliśmy się odpowiedzialności za losy Polski i Polaków na rzecz tzw. partii politycznych. A te swoimi ‘rządami’ zamiast zmobilizować nas, do zmiany naszych postaw, owszem doprowadziły do zmian, ale takich, że przeszło 50% narodu polskiego odwróciło się plecami, nie tylko do tych partii, ale także do życia, głównie do życia politycznego. A kiedy sługa-złoczyńca widzi, że jego pan odwrócony jest do niego plecami, to nie zastanawia się nad tym, czy postępuje dobrze, czy źle, tylko jeszcze bardziej się rozzuchwala, rozbestwia. I ma za nic takiego pana.

Ciągle brakuje mi poważnych studiów nad rolą partii politycznych w życiu państw i narodów. Mamy tylu politologów, ale nie słyszałem jeszcze, aby gdzieś podjęto poważne badania nad tymi problemami.

Moim zdaniem partie polityczne, to pomysł diabelski. Służą one dość dobrze rozbijaniu, dzieleniu narodu na swoich popleczników i wrogów. Gdy tymczasem potrzebny jest, nie tylko w Polsce, ruch jednoczący naród. Mówiąc w języku niewoli partyjnej, potrzebna jest jedna partia, która skupiałaby wokół siebie większość narodu i służyła, nie rozbijaniu, ale jednoczeniu narodu dla dobra państwa i jego obywateli, szczególnie w takich sytuacjach kryzysowych, wojennych, jakie mamy obecnie w Polsce, czy na Węgrzech.

Takim spoiwem, szczególnie użytecznym dla narodu polskiego, jest wiara w Boga. Człowiek bez Boga niewiele potrafi. Jest, jak ptak bez skrzydeł. Nie potrafi, skutecznie i trwale, ani obronić dobra, ani zwalczyć zło.

Idąc dzisiaj rano na spacer doszedłem … do wniosku, że katolicy w Polsce są bogaci i mocni w słowach, ale mizerni w czynach. Nie obawiaj się, przyjacielu, nie chodzi mi o czyny zbrojne. Chodzi mi o to, że podobno w narodzie polskim jest ok. 90% katolików. A 50% narodu uczestniczy w wyborach wszelkiego rodzaju, czyli popiera istniejące partie polityczne. Gdyby istniejące partie polityczne w sumie popierane były przez te 10% obywateli, którzy nie chcą być katolikami, mielibyśmy zupełnie inną sytuację. Inny problem do rozwiązania. Tymczasem 50% Polaków, w tym, co najmniej 40% katolików aktywnie, w miarę, uczestniczy w życiu państwa i narodu. Ale, jak widać, na niewiele się to zdaje. Polska jest wyniszczana, przez trzy wrogie Polsce i Polakom siły. A pozostałe 50% narodu odwróciło się plecami do życia. Owszem, mogę to zrozumieć, że żadnej z istniejących partii politycznych nie uważają za swoją. Wielu z nich zapewne ma jeszcze zakodowane w swojej pamięci, że partia to banda złoczyńców i sprzedawczyków, jak to bywało w niezbyt odległej przeszłości. Dodam szybko, że mam na myśli PZPR, żeby nie wywoływać zbędnych dyskusji.

Czym zajmują się istniejące aktualnie w Polsce partie polityczne?

Moim zdaniem, przede wszystkim międzypartyjnymi rozgrywkami politycznymi, wzajemnym podgryzaniem się, oczekiwaniem na rozłamy w innych partiach, wyłapywaniem tych rozłamowców i przyjmowaniem ich w swoje szeregi, bo wtedy będą silniejsi, liczniejsi, bo wtedy będą mogli nami rządzić.

A co robi w tej sytuacji naród?

Opuszcza kraj, i jeszcze w większym stopniu zniechęca się do istniejących partii politycznych i jeszcze w większym stopniu zapomina o tym, że to od niego zależą, nie tylko losy jego rodziny i sąsiadów, ale również i losy Polski i Polaków.

Czy któraś z istniejących partii politycznych zainteresowała się tymi 50%, a może dzisiaj jest już ich więcej, obywateli polskich, którzy nie wiedzą, po prostu, nie wiedzą, co mają robić, komu zaufać? Nawet Kościół się nimi nie interesuje.  

Niestety, nie wydaje mi się, aby któraś z istniejących partii politycznych wpadła na pomysł, że żadnym nawet najwspanialszym programem reform, nie poderwie do życia, do obrony Polski, przed całkowitym wyniszczeniem, całego narodu. Ich interesują tylko, czy mają więcej procentów na słupkach od swoich konkurentów, i niewiele więcej.

Co robią ci katolicy, którzy są w, lub popierają, PO?

Co robią ci katolicy, którzy są w, lub popierają, PSL?

Co robią ci katolicy, którzy są w, lub popierają, PiS?

Co robią ci katolicy, którzy są w, lub popierają, SP?

Zawiesili na razie wiarę w Boga, zawiesili na razie służbę Bogu i narodowi, bo muszą służyć swojej partii, lub swojemu wodzowi. Najpierw muszą zdobyć władzę.

To wielkie nieporozumienie. To wielki błąd. Nie wolno było do tego dopuścić!

Nie wolno było dopuścić do takiego wyniszczenia Polski i Polaków.

Ale teraz nie pora na żale i przekleństwa. Winni są i ci, którzy brali udział w wyborach i ci, którzy nie brali udziału w wyborach. Ale najbardziej za losy Polski i Polaków odpowiedzialni są politycy. To im naród, cząstka narodu, żeby być nieco dokładniejszym, zaufała i przekazała władzę w kraju. I co oni z tym krajem i z tym narodem zrobili? Czy tym ludziom można jeszcze kiedykolwiek zaufać?

Moim zdaniem, nigdy!

Tym ludziom zjednoczony naród może powiedzieć –

Wszelka władza w Ojczyźnie naszej

początek swój i koniec

bierze z woli narodu,

aby wiernie służyć Bogu i narodowi.

Innych władców nie chcemy!

Światowa finansjera przyprawiła już nowe kły Niemcom i uratowała Rosję przed rozpadem. Dzisiaj wojna toczy się według nowych strategii. Firmy typu Monsanto wyniszczają nasze ciało, czytaj – zdrowie – . ‘Polskie’ media w niemieckich rękach wyniszczają nasze umysły, deformują historię i zaciemniają obraz rzeczywistości. Zachodnie i rosyjskie firmy wyniszczają naszą gospodarkę i pozbawiają Polaków pracy w swoim kraju. Zachodnie banki okradają nas z resztek polskich pieniędzy. Ale najważniejsze uderzenie kierowane jest w naszego ducha.

Człowiek, w języku polskim, to c+u+d, czyli ciało + umysł + duch. Podobnie jest z narodem. Ciało potrafimy jeszcze ochronić i wyleczyć. Umysł jeszcze też. Ale, jak pouczał nas już przed wiekami poeta:

Niczym Sybir – niczym knuty
I cielesnych tortur król!
Lecz narodu duch otruty –
To dopiero bólów ból!

                                  Zygmunt Krasiński, „Psalm miłości”

Zatruty duch, to odwrócenie się od Boga. Zatruty duch, to deptany codziennie patriotyzm. Zatruty duch, to zabijanie nienarodzonych dzieci i chorych lub starszych ludzi. Zatruty duch, to również brak pracy we własnym kraju. 

Takich to mamy dzisiaj przyjaciół, i na wschodzie i na zachodzie. I w kraju naszym ojczystym też.

A więc tylko zjednoczony naród, z Bożą pomocą raz jeszcze może powiedzieć naszym odwiecznym sąsiadom, i naszym rodzimym złoczyńcom – wara wam od Polski i Polaków.

Dzisiaj bardziej niż dotacji-pułapek z UE i nie-naszych banków potrzeba nam ks. Piotra

Skargi, ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego i Bł. Papieża - Polaka, Jana Pawła II, żeby wyprowadzić zniewolony i wyniszczony naród polski na proste ścieżki Boże.

Dzisiaj wojna toczy się z narodem, nie z wojskiem. I dlatego naród musi się obudzić i przystąpić do tej walki. Wrogów mamy trzech, a nawet czterech. Bo najpierw musimy pokonać samych siebie. Wszelkie zło, które mamy w sobie, w naszych sercach, w naszych rodzinach, w naszym narodzie, osłabia nasze siły do walki ze złem, które jest wokoło nas, które zagnieździło się w państwie polskim.

Nasi wewnętrzni wrogowie nie są wcale silniejsi od nas. To nasza bierność ich pobudza do czynienia z dnia na dzień jeszcze większe zła.

Nasi zewnętrzni wrogowi, pomimo przegranych wojen, podjęli jeszcze jedną próbę zniewolenia Polski.

Czy my Polacy pozwolimy im na to, abym tym razem udało się im zrobić z nas, z narodu polskiego, swoich parobków i niewolników?

Kto poderwie naród cały do walki, do obrony przed naszymi odwiecznymi sąsiadami?

Moim zdaniem, nie zrobi tego żadna partia polityczna. To może zrobić tylko Kościół. Dlatego, że tu nie chodzi tylko o wyprodukowanie nowoczesnych broni do walki z wrogami. Tu chodzi przede wszystkim o to, żeby podnieść ten biedny, umęczony naród na duchu. Duch narodu został zatruty. Naród zapomniał o Bogu. A Kościół zapomniał o narodzie.

Dlatego, żadna koalicja tu nie pomoże. Tu potrzebne są głębokie i szerokie przemiany umysłów, serc i ducha narodu.

To jest dla nas Polaków zadanie najważniejsze!

Panie, przymnóż nam wiary!

Panie, przyjmij nas na nowo do Twojego serca i okaż nam raz jeszcze Miłosierdzie Twoje.

Matko nasza i Królowo Polski, przepraszamy Cię za wszelkie zniewagi i zaniedbania.

Przybądź nam z pomocą.

Widzimy już nasze błędy.

Widzimy już śmierć, która zagląda w oczy całemu narodowi.

Modlitwa, gorąca modlitwa, ufność w Boże miłosierdzie, oddanie się w opiekę Naszej Pani i Królowej, to jest droga, jedyna, która może doprowadzić nas do tego, że kolejna próba naszych odwiecznych sąsiadów też zakończy się ich klęską.

Oby stało się to, jak najszybciej.

Tak nam dopomóż Bóg!

Ale jest jeszcze jedna myśl, która nie daje mi spokoju.

Zbyt wielu mamy wrogów na tym świecie. Zbyt słabi sami jesteśmy, aby przechylić szalę zwycięstwa w tej wojnie na naszą stronę. Trudno jest nawet dzisiaj marzyć o przyjaznych sojuszach międzynarodowych. Ale przecież oprócz rządów, w każdym kraju są jeszcze, nie do końca wyniszczone, narody. Musimy budować dzisiaj sojusze, nie między rządami, ale między narodami.

Nie rozwijam dalej tego wątku. Tylko pogłębiam i poszerzam panoramę, która może doprowadzić nas do zwycięstwa. Zapraszam do lektury książek p. prof. Włodzimierza Bojarskiego. W nich jest zawarta, nie tylko analiza otaczającej nas rzeczywistości, ale również koncepcje walki, zwycięskiej dla nas walki w trzeciej wojnie światowej.

Nie wiem, czy te wspomniane książki są już przetłumaczone na języki naszych sąsiadów-narodów. Jeśli nie, to trzeba to zrobić jak najszybciej. I przystąpić, z Bożą pomocą do tworzenia Europejskiej Wspólnoty Narodów, którym bliska jest cywilizacja łacińska. Tylko taka Wspólnota, wspólnota ducha, a nie węgla i stali, może skutecznie i na trwałe wprowadzić wreszcie pokój i przyjaźń między narodami w Europie.

Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka